Niestety jestem po pierwszym doświadczeniu z hospitalizacją najmłodszego członka rodziny i wiecie co??
Błogosławię człowieka który wymyślił pouch i chusty!!!!!!!
Gdyby nie kieszonka miałabym ręce do podłogi i przetrącony kręgosłup. Wspaniały wynalazek- jedyne sprzęcicho w którym mój synek się uspokajał i dawało się uciszyć jego płacz podczas kroplówek- maluch w chuście, stojak od kroplówy w ręku i huzia w dziki taniec po korytarzu... i tak po 3 kroplówy 2 razy dziennie + nocne płacze z powodu bolącego brzusia/ gorączki/ złego samopoczucia + "mama opa" bo źle, bo boli, bom chory.
Ale już w domku, sytuacja opanowana i czas na odpoczynek.... Dziś chyba padnę gdy tylko mój kochany z pracy wróci:)
Dla mam które kiedyś będą ( oby nie) zmuszone do pobytu z maluszkiem w szpitalu polecam zawiązanie kołyski z chusty tkanej na brzegach łóżka- w takim hamaku szkrabek pięknie się uspokajał - szkoda, że wpadliśmy na taki pomysł z mężem dopiero ostatniej nocy:/
Ale i tak zapamiętam do końca życia pytanie męża który przyleciał do domu by nas do szpitala wieźć i pytał w locie "chustę wzięłaś??" nie butelkę, pieluszki na zmianę, ubranka, tylko chustę:) No kochany i już chustocholik jak i ja:D:D
A z ciekawszych zdarzeń- wczoraj rano gdy śmigać chciałam po prysznicku domowym do szpitala do mych chłopaków autko odmówiło kategorycznie współpracy. Cóż taxi zamówiłam i drepcę nerwowo przy ulicy z torbą na ramieniu ( prowiant mężowski + ubranka synkowe) podjeżdża taksówkarz, ja wskakuję i z uśmiechem proszę:
-" Do szpitala" :)
a kierowca na to-
-"To już czas?? Błyskawicą lecimy??" i na mój pokaźnych już rozmiarów brzuszek patrzy:)
Uśmiałam się jak nigdy:) Przecie jeszcze troszkę sobie popomykam w pakiecie ( mam nadzieję;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz