28 lutego 2011

A po burzy śmieje się słońce

Jesteśmy po choróbskach!!!!!!!!!!!!!
Juupi:)
Łobuziak przybiera na wadze.  Jelitka i brzusio ruszają znów do działania:)
W ostatniej chwili ominęła nas "przyjemność" gastrologii Warszawskiej.
Najprawdopodobniej był to jakiś dziwny wirus który co kilka dni "powracał" i atakował ze zdwojoną siłą, jednocześnie rozregulowując tak strasznie delikatny brzuszek Szczerbatka- mozliwe, ze również uszkodził jelitka...

Maluch jednak nie daje się i pięknie wcina ryżanki, marchwianki i inne "lecznicze" cuda, chemiczne niestety - trudno- grunt, że działają:)
 Łobuziak uznany za wyleczonego, więc powróciłam ( po raz kolejny) do pracy w przedszkolu.
Sytuacja wraca powoli do normy.

Nota bene w naszym mieście coś dziwnego unosi się w powietrzu- w przedszkolu dzieciaczki okrutnie chorują ( z mojej grupy na 31 osób w tamtym tygodniu przyszło jedynie 10) kadra również- co druga z nas jest na "chorobowym". To samo dzieje sie w szkołach. Przychodnie wypełnione po brzegi.
Oj, oby do wiosny:)


Uśmiecha się do mnie moja maszyna - to taki mój mały "nałóg". Dziś chwilka nad srebrną igiełką i aż serce rośnie:)

Dziękuję wszystkim za  ogromniaste wsparcie, modlitwę i niezastąpione rady- pierwsza poważniejsza choroba pierwszego dziecka to chyba najtrudniejsze chwile.
Za to wzbogaciłam "wyprawkę" Szczerbatka o maść witaminową- działała cuda na nadwyrężoną ciagłą biegunką skórkę.

Oby całe dobro jakim mnie obdarzaliście wróciło do was po trzykroć!!!

buuziaki gorące

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

wiedziałam że tak będzie!!! to milczenie trochę straszyło ale gdzieś w głębi czułam, że wiadomości będą dobre!!! teraz tylko powolutku wracać do jedzonka aby siły wróciły, bo wiosna za progiem- Maluszek musi ją zobaczyć!!! ojej, jak się cieszę...wszystkiego dobrego:) Jolanta

indzia pisze...

Ależ się moje serce rozradowało czytając tak optymistyczny post i dobre wiadomości. Martwiłam się ciszą. Teraz widzę to słońce za oknem i u Was w domku.
Wyściskaj ode mnie Szczerbatka i wycałuj.

Fiamma pisze...

Cieszę się bardzo

Anonimowy pisze...

Przyłączamy się do innych i również się cieszymy i trzymamy mocno kciuki, żeby było coraz lepiej :)
Anna J.