Ech, wylądowaliśmy u lekarza, Szczerbatek mój ukochany po raz pierwszy z choróbskiem sie tam znalazł. A jak się dzielnie śmiał do pani doktor i pielęgniarek i uśmiechem swym pocieszał inne dzieciaczki. Ech... Wirusówka, stąd te marudy i inne "dodatki". Tak króciutko dlatego dziś i przepraszam za milczenie. Lecę do maluszka swego kochanego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Twój komentarz zostanie opublikowany po weryfikacji :)
Zapraszam na mego bloga