Jesteśmy po choróbskach!!!!!!!!!!!!!
Juupi:)
Łobuziak przybiera na wadze. Jelitka i brzusio ruszają znów do działania:)
W ostatniej chwili ominęła nas "przyjemność" gastrologii Warszawskiej.
Najprawdopodobniej był to jakiś dziwny wirus który co kilka dni "powracał" i atakował ze zdwojoną siłą, jednocześnie rozregulowując tak strasznie delikatny brzuszek Szczerbatka- mozliwe, ze również uszkodził jelitka...
Maluch jednak nie daje się i pięknie wcina ryżanki, marchwianki i inne "lecznicze" cuda, chemiczne niestety - trudno- grunt, że działają:)
Łobuziak uznany za wyleczonego, więc powróciłam ( po raz kolejny) do pracy w przedszkolu.
Sytuacja wraca powoli do normy.
Nota bene w naszym mieście coś dziwnego unosi się w powietrzu- w przedszkolu dzieciaczki okrutnie chorują ( z mojej grupy na 31 osób w tamtym tygodniu przyszło jedynie 10) kadra również- co druga z nas jest na "chorobowym". To samo dzieje sie w szkołach. Przychodnie wypełnione po brzegi.
Oj, oby do wiosny:)
Uśmiecha się do mnie moja maszyna - to taki mój mały "nałóg". Dziś chwilka nad srebrną igiełką i aż serce rośnie:)
Dziękuję wszystkim za ogromniaste wsparcie, modlitwę i niezastąpione rady- pierwsza poważniejsza choroba pierwszego dziecka to chyba najtrudniejsze chwile.
Za to wzbogaciłam "wyprawkę" Szczerbatka o maść witaminową- działała cuda na nadwyrężoną ciagłą biegunką skórkę.
Oby całe dobro jakim mnie obdarzaliście wróciło do was po trzykroć!!!
buuziaki gorące
Główne działy
▼
28 lutego 2011
19 lutego 2011
Jak się wali to wszystko...
Podczas jazdy między szpitalem a domem nasze autko doznało poważnej awarii... silnik:(
Nasz znajomy mechanik robi co może by reanimować naszego "Kubusia" - oby się udało, bo na nowe autko nie ma szans:(
Lekarze nie wiedzą co się dzieje ze Szczerbatkiem. Schudł w ciągu tygodnia 300g. Ale ciągle się śmieje i pociesza swoim gaduszkaniem i buziakami rodziców. Badania ma wykonane niemal wszystkie i nie wiadomo skąd "toto" się przybłąkało- wiadomo tylko, ze "siedzi" w jelitkach.
Jeśli kolejny lek (sic) nie poradzi sobie z choróbskiem trzeba będzie jechać do Warszawy na oddział gastrologii dziecięcej. Ech... nawet o tym nie myślę. Będzie dobrze, maluszek wyzdrowieje. Ten Na Górze czuwa nad nim - musi więc być dobrze:)
Dziękuję za wielkie wsparcie i wszelaką pomoc- jesteście Kochani!!!!!
Oby całe dobro jakim się z nami dzielicie wróciło do Was po stokroć!!!
Nasz znajomy mechanik robi co może by reanimować naszego "Kubusia" - oby się udało, bo na nowe autko nie ma szans:(
Lekarze nie wiedzą co się dzieje ze Szczerbatkiem. Schudł w ciągu tygodnia 300g. Ale ciągle się śmieje i pociesza swoim gaduszkaniem i buziakami rodziców. Badania ma wykonane niemal wszystkie i nie wiadomo skąd "toto" się przybłąkało- wiadomo tylko, ze "siedzi" w jelitkach.
Jeśli kolejny lek (sic) nie poradzi sobie z choróbskiem trzeba będzie jechać do Warszawy na oddział gastrologii dziecięcej. Ech... nawet o tym nie myślę. Będzie dobrze, maluszek wyzdrowieje. Ten Na Górze czuwa nad nim - musi więc być dobrze:)
Dziękuję za wielkie wsparcie i wszelaką pomoc- jesteście Kochani!!!!!
Oby całe dobro jakim się z nami dzielicie wróciło do Was po stokroć!!!
12 lutego 2011
Ciężkie czasy
Niestety, choroba przedłuża się:(
Wczoraj pani doktor zaczęła proponować szpital- a ja się boje o maluszka- tam teraz jest skupisko wszelakich chorób i przy takim osłabieniu organizmu będzie jak gąbka:( Nie ma gorączki, Szczerbatek jest dzielny i nawet się uśmiecha mimo widocznego bólu brzuszka- z tego powodu mamy jeszcze kilka dni pełnych nadziei że może szpital jednak nas minie. Wszak tam wszystkie badania mogłyby być wykonane na miejscu, dziś nasza Pani doktor ma dyżur więc w razie nagłego pogorszenia stanu zdrowia mamy jechać do niej na oddział.
Na razie nie pogarsza się, ob tak zostało, bo wolę z maluszkiem troszkę pojeździć na badania i na noc mieć go pod swoim okiem w domku.
Odwodnienie zażegnane( vivat elektrolity o smaku bananowym- polecone przez super eko- chusto psiapsiółkę M:) i Ciocia- mama chrzestna która sprezentowała zielony - ukochany Szczerbatkowy- kubeczek niekapek- pięknie z niego Maluch pije) , morfologia poleciała, ale tragedii jeszcze nie ma. Wczoraj w szpitalu porobiliśmy pierwszą turę badań, reszta od poniedziałku- usg, kolejne alnalizy... żeby choć wiadomo było co to jest:(
Maluszek przy wkłuwaniu igieł nawet nie zapłakał- jejku jakiż on dzielny. Aż się pielęgniarki w szpitalu dziwiły, ze jeszcze próbował im opowiadać - żalić się na swój brzuszek.
Bakteria już wykluczona, pozostaje jakiś wirus/ rotawirus ( choć to dziwny przebieg), zanik kosmków jelitowych, silna reakcja alergiczna, rozregulowanie pracy układu pokarmowego- jelit, lub... nie wiadomo co:(
I jeszcze gdy wracałam z maluszkiem ze szpitala auto się popsuło- jak się sypie to wszystko. Och, oby nie trzeba było karetki w weekend wzywać.
Teraz zasnął maluch , po całej nocy marudków, chyba i ja się obok niego troszkę położę, bo akumulatorki się wyczerpują powoli.
Wczoraj pani doktor zaczęła proponować szpital- a ja się boje o maluszka- tam teraz jest skupisko wszelakich chorób i przy takim osłabieniu organizmu będzie jak gąbka:( Nie ma gorączki, Szczerbatek jest dzielny i nawet się uśmiecha mimo widocznego bólu brzuszka- z tego powodu mamy jeszcze kilka dni pełnych nadziei że może szpital jednak nas minie. Wszak tam wszystkie badania mogłyby być wykonane na miejscu, dziś nasza Pani doktor ma dyżur więc w razie nagłego pogorszenia stanu zdrowia mamy jechać do niej na oddział.
Na razie nie pogarsza się, ob tak zostało, bo wolę z maluszkiem troszkę pojeździć na badania i na noc mieć go pod swoim okiem w domku.
Odwodnienie zażegnane( vivat elektrolity o smaku bananowym- polecone przez super eko- chusto psiapsiółkę M:) i Ciocia- mama chrzestna która sprezentowała zielony - ukochany Szczerbatkowy- kubeczek niekapek- pięknie z niego Maluch pije) , morfologia poleciała, ale tragedii jeszcze nie ma. Wczoraj w szpitalu porobiliśmy pierwszą turę badań, reszta od poniedziałku- usg, kolejne alnalizy... żeby choć wiadomo było co to jest:(
Maluszek przy wkłuwaniu igieł nawet nie zapłakał- jejku jakiż on dzielny. Aż się pielęgniarki w szpitalu dziwiły, ze jeszcze próbował im opowiadać - żalić się na swój brzuszek.
Bakteria już wykluczona, pozostaje jakiś wirus/ rotawirus ( choć to dziwny przebieg), zanik kosmków jelitowych, silna reakcja alergiczna, rozregulowanie pracy układu pokarmowego- jelit, lub... nie wiadomo co:(
I jeszcze gdy wracałam z maluszkiem ze szpitala auto się popsuło- jak się sypie to wszystko. Och, oby nie trzeba było karetki w weekend wzywać.
Teraz zasnął maluch , po całej nocy marudków, chyba i ja się obok niego troszkę położę, bo akumulatorki się wyczerpują powoli.
9 lutego 2011
:(
Szczerbatek nadal chory:(
Widmo lroplówek i co za tym idzie szpitala raczej już za nami- jednak nasza wyjątkowa Pani doktor trafiła w leki i powolutku stan maluszka polepsza się. Zaczyna jeść i pić, już odwodnienie mu nie grozi:) Dziś Babcia Szczerbatkowa nawet namówiła go na zjedzenie pięknej porcji jagódek i zupki brokułowej- aż zaskoczona byłam, ze niemal całą porcje jaką mu przygotowałam zjadł :D
Oby tylko nie było jak w tamtym tygodniu, po 2 dniach polepszenia stanu zdrowia nastąpił w niedzielkę kryzys. Ale tak myśleć nie mogę- tylko pozytywnie- musi być dobrze:)
Ech, skórę na rękach mam już zdartą od zapierania z kupek jego rzeczy i pieluszek:(
Dziś Babcia Szczerbatkowa ( do tej pory zwolenniczka i wsparcie moje w wielorazówkach od urodzenia szkrabka) namówiła mnie na pampki- byśmy odsapnęli i nockę spokojnie w miarę przespali. Już nie dajemy rady z ciagłym zmieniamiem:( Ale to nie ważne- oby zdrówko wróciło.
Pozdrawiam wszystkich gorąco
Wskakuję do łóżeczka , bo ostatnie noce to tylko kilka godzin snu. a dnie na wysokich obrotach .
Widmo lroplówek i co za tym idzie szpitala raczej już za nami- jednak nasza wyjątkowa Pani doktor trafiła w leki i powolutku stan maluszka polepsza się. Zaczyna jeść i pić, już odwodnienie mu nie grozi:) Dziś Babcia Szczerbatkowa nawet namówiła go na zjedzenie pięknej porcji jagódek i zupki brokułowej- aż zaskoczona byłam, ze niemal całą porcje jaką mu przygotowałam zjadł :D
Oby tylko nie było jak w tamtym tygodniu, po 2 dniach polepszenia stanu zdrowia nastąpił w niedzielkę kryzys. Ale tak myśleć nie mogę- tylko pozytywnie- musi być dobrze:)
Ech, skórę na rękach mam już zdartą od zapierania z kupek jego rzeczy i pieluszek:(
Dziś Babcia Szczerbatkowa ( do tej pory zwolenniczka i wsparcie moje w wielorazówkach od urodzenia szkrabka) namówiła mnie na pampki- byśmy odsapnęli i nockę spokojnie w miarę przespali. Już nie dajemy rady z ciagłym zmieniamiem:( Ale to nie ważne- oby zdrówko wróciło.
Pozdrawiam wszystkich gorąco
Wskakuję do łóżeczka , bo ostatnie noce to tylko kilka godzin snu. a dnie na wysokich obrotach .
4 lutego 2011
Chory Szczerbatek:(
Ech, wylądowaliśmy u lekarza, Szczerbatek mój ukochany po raz pierwszy z choróbskiem sie tam znalazł. A jak się dzielnie śmiał do pani doktor i pielęgniarek i uśmiechem swym pocieszał inne dzieciaczki. Ech... Wirusówka, stąd te marudy i inne "dodatki". Tak króciutko dlatego dziś i przepraszam za milczenie. Lecę do maluszka swego kochanego.
3 lutego 2011
Króciutka informacja
Ze względu na poniedziałkowy powrót do pracy- wiadomo, początki troszke trudne są, zawieszam chwilowo działalnośc pieluszkową.
Mam nadzieję, że w ciągu tygodnia lub dwóch wszystko sobie poukładam i powolutku będę ruszała z szyciem:)
Oj, trzymajcie kciuki- wszak to wielka rewolucja:)
Maluszek będzie codziennie pokonywał niezły ze mna kawałeczek samochodem a co ciekawsze będzie miał ramy czasowe- za czym nie przepada.
Powtarzam sobie w duchu.. jakoś się ułoży, musi wszak być dobrze:)
Mam nadzieję, że w ciągu tygodnia lub dwóch wszystko sobie poukładam i powolutku będę ruszała z szyciem:)
Oj, trzymajcie kciuki- wszak to wielka rewolucja:)
Maluszek będzie codziennie pokonywał niezły ze mna kawałeczek samochodem a co ciekawsze będzie miał ramy czasowe- za czym nie przepada.
Powtarzam sobie w duchu.. jakoś się ułoży, musi wszak być dobrze:)